Jedni pracują z dziećmi, inni z chorymi, jeszcze inni idą do więzienia lub karmią bezdomnych. Wolontariat wśród młodych jest coraz popularniejszy.

Anastazja przyjechała na studia do Lublina z Białorusi. Dla niej to spełnienie marzeń. Pochodzi z Brześcia, który po II wojnie światowej znalazł się po radzieckiej stronie. Jej rodzina mieszkała w tym miejscu od pokoleń. Na początku w Lublinie czuła się nieco zagubiona. Nowy kraj, miasto, nowa sytuacja. – Pierwsze kroki były trudne. Nie wiedziałam, jak się tu poruszać, jak coś załatwić. Mój polski, choć uczyłam się go wcześniej, był jeszcze słaby. Najbardziej brakowało mi przyjaciół, kogoś, z kim mogłabym dzielić się wrażeniami i wspólnie rozwiązywać problemy. Tak było dwa lata temu. Teraz w Lublinie czuję się jak w domu – przyznaje. Kiedy dowiedziała się, że działa tu Centrum Wolontariatu, które wśród różnych programów prowadzi też taki z pomocą dla cudzoziemców, postanowiła dołączyć. – Mając za sobą doświadczenie poruszania się po omacku w nowej rzeczywistości, pomyślałam, że mogę pomóc komuś ze Wschodu, kto z jakichś przyczyn znalazł się w Lublinie – mówi Anastazja.

Wystarczą dobre chęci

Takich jak ona, gotowych oddać swój czas, by komuś pomóc, jest bardzo dużo. Co roku lubelskie Centrum Wolontariatu organizuje nabór wolontariuszy do różnych prowadzonych przez siebie programów. – Chętnych zapraszamy dwa razy w roku. Pierwszy raz w październiku, drugi wiosną, kiedy studenci mają za sobą sesję i więcej czasu – podkreśla Jolanta Woźniak z Centrum Wolontariatu. – Zapraszamy jednak nie tylko studentów. Każdy, kto ma skończone 18 lat i dobre chęci, może dołączyć do grona wolontariuszy. Pod naszą pieczą jest obecnie około 300 takich osób, które zaangażowały się w pomaganie, a nie jesteśmy jedynym wolontariatem w Lublinie – zwraca uwagę Jolanta Woźniak.

Centrum Wolontariatu w Lublinie od 15 lat prowadzi inicjatywy pomocowe skierowane do różnych grup osób potrzebujących. Obecnie 10 programów wolontariackich, z których każdy skierowany jest do innej grupy potrzebujących. – Pomagamy w środowisku lokalnym, angażując się między innymi na rzecz dzieci, bezdomnych, uchodźców czy osób chorych, ale nasze zaangażowanie sięga także daleko poza granice Polski. Wolontariusze pomagali m.in. na Kubie, w Gruzji, na kontynencie afrykańskim, na Ukrainie, w Kazachstanie – podkreśla Jolanta Woźniak.

Wrażliwi na człowieka

Największą popularnością cieszy się program Wolontariat w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym. – Choroba dzieci porusza chyba każdego – przyznają wolontariusze. Towarzyszą na salach, przy łóżkach dzieci, które nie mogą wstawać, oraz animują i prowadzą zajęcia dla tych, których stan zdrowia pozwala na przebywanie w świetlicy. Dla wolontariusza oznacza to cotygodniową, minimum dwugodzinną wizytę na wybranym oddziale, w ramach której organizuje dziecku czas wolny poprzez wspólną zabawę, czytanie książek, pomoc przy odrabianiu lekcji oraz rozmowę. To także wsparcie dla tych rodziców, którzy z powodu odległości nie mogą często przyjeżdżać. Wielką popularnością cieszą się także programy, w których pomaga się dzieciom z Bronowic czy innych dzielnic, gdzie prowadzone są świetlice, oraz program wolontariacki w Klinice Psychiatrycznej. Tu najczęściej pracują studenci z pedagogiki i psychologii, ale nie tylko. – Mam 18 lat, chodzę do liceum i kiedy dowiedziałem się od mojej siostry o wolontariacie, postanowiłem spróbować – mówi Tomek. – Zacząłem pół roku temu. Uważam, że ofiarowanie swojego czasu, by pomóc komuś, czy zwyczajnie mu towarzyszyć, jest dużo lepsze niż siedzenie przy komputerze – zaznacza.

Wiosenny nabór zakończony. Teraz kilka miesięcy pracy. Ci, którzy dołączyli wiosną do wolontariatu, opowiedzą o swoich zajęciach znajomym i niektórzy z nich, pociągnięci przykładem, przyjdą na jesienny nabór.

By nie brakowało przyjaciół - Agnieszka Gieroba

Źródło: wiara.pl